Na przedwieczerz się miało,
A Dusiołka w świat gnało.
— Kim ja jestem u licha? Ni ślimak, ni żaba,
Nawet płeć mam nijaką — półchłopek, półbaba.
Pysk zanurzył w podbiały:
— Trudno żyć bez Bajdały.
Sił ostatkiem poskoczył przez ciemniaste łęgi.
Chuć drzemała w nim wielka, lecz rozum nietęgi.
Robaczywy w zarodku
I po wierzchu, i w środku,
W grzybnię nocy rozmiękłą jako larwa wniknął,
Duszy jęknął ułomkiem i na zawsze zniknął.