Dopalają się bierwiona czasu
i tylko sny
powstają z prochu.
Tam, gdzie był dom,
słychać w przeciągu
łomot okiennicy,
bezdomne duchy krążą
wokół cudzych płotów.
Cóż, wracać nie ma dokąd.
Jak zapach kradziony
po nocy z ogrodów
snują się w pamięci
żółte strofy wierszy
i przyjaciół twarze,
którzy gdzieś odeszli.