jesień w bemolach stygnie
gaśnie witraż
to tu twarz twoja bizantyjska
ostatnie rzuca światło
na srebrniejący lichtarz
ścieżki pamięci czas poplątał
nie mówmy o przyczynie
gdy czekasz tu w podcieniach łaski
słów idę szukać na modlitwę
może w dni leksykonach
znajdę dla ciebie imię większe
ponad wysoki ołtarz
chmura płynie
by spaść do twoich stóp
ulewnym deszczem