Przejdź do głównej zawartości

Idąc

jesień w bemolach stygnie     
gaśnie witraż     
to tu twarz twoja bizantyjska     
ostatnie rzuca światło     
na srebrniejący lichtarz
     
ścieżki pamięci czas poplątał     
nie mówmy o przyczynie     
gdy czekasz tu w podcieniach łaski     
słów idę szukać na modlitwę
     
może w dni leksykonach     
znajdę dla ciebie imię większe     
ponad wysoki ołtarz     
chmura płynie     
by spaść do twoich stóp     
ulewnym deszczem