uschnięta gwiazda
ścierniskom świeci
i pająkom
idziemy polem
w dymy kartofliska
gdzie grusze
na nieszpory
dzwonią
koń wlecze
ciężar bruzdy
i lemiesz
przykłada do gardła
wieczór siny
idziemy
żując źdźbła
przestrzeni
o jesień smutniejsi